Święta w Sydney

 

 

Bożonarodzeniowy poranek na Collaroy Beach

Australijczycy Święta obchodzą na luzie. Nikt nie siedzi godzinami w kuchni, w supermarketach nie ma dużych kolejek, nie widać, by ktoś gonił za prezentami. I nic dziwnego, w końcu właśnie zaczęły się wakacje. Dzieci nie chodzą do szkoły, słońce świeci a w powietrzu unosi się przecudny zapach kwitnących kwiatów i drzew. Bajka!

Historyczne centrum Sydney w przeddzień Świąt. Jak widać ulice nie są przystrojone, ktoś kto lubi świąteczną atmosferę do której przywykliśmy w Europie, może poczuć się nieco rozczarowany.

 

Jeden z nielicznych dowodów, że są święta – choinka w najstarszym centrum handlowym w Sydney, The Strand Arcade.

 

Na spacerze w okolicy Manly Beach spotkaliśmy takiego oto osobnika 🙂

Jak wyglądają same Święta? Tak jak w innych krajach anglojęzycznych 25 grudnia z samego rano dzieci rozpakowują prezenty, a po południa rodzina i przyjaciele spotykają się na obiad, jednak niekoniecznie uroczysty. Zwykle organizuje się tzw. barbie czyli barbecue, a wszystko w bardzo zrelaksowanej atmosferze, bez nerwów i pośpiechu.

Większość Australijczyków w Boże Narodzenie robi grilla. W każdym parku i przy każdej plaży znajdują się przeznaczone do tego miejsca, nie trzeba więc przynosić swojego sprzętu.

 

Alternatywą dla grilla jest tradycyjny, brytyjski świąteczny obiad składający się z szynki, indyka, pieczonych ziemniaków i brukselki z boczkiem.

 

Główną atrakcją drugie dnia świąt jest rozpoczęcie Rolex Sydney Hobart Yacht Race, jednego z najcięższych wyścigów na świecie, z którego relacje można oglądać i w polskiej telewizji.

Mieszkańcy Sydney czekają na rozpoczęcie wyścigów. Niektórzy popijają szampana, inny piknikują.

 

Ruszyli! Muszą pokonać 628 mil morskich zanim dobiją do mety w Hobart w Tasmanii.

Powiem krótko: jeżeli marzy Wam się wizyta w Sydney, to nie ma chyba lepszego czasu niż Boże Narodzenie. Nie spodziewajcie się chmary turystów, oni skupiają się głównie w okolicach mostu i opery. Sama była zdziwiona spokojem jaki wszędzie panuje. I chyba najważniejszym odkryciem tej podróży była dla mnie australijska przyroda – dzika, pachnąca, wszechobecna. Piękna.

Na pewno wypoczniecie na jednej z ponad stu plaż znajdujących się w samym Sydney.
Oczywiście wizyta w Sydney nie obejdzie się bez rejsu po zatoce. To właśnie prom jest głównym środkiem transportu dla wielu mieszkańców miasta. Wyobrażacie sobie taką podróż do pracy?
Piknik w parku niedaleko Sydney Harbor Bridge