Być może nie oszalałabym na punkcie angielskiej herbaty, gdyby nie wszystkie smakołyki do niej serwowane. Ale o nich za chwilę. Na początku skupmy się na samej herbacie.
Po pierwsze – Anglicy nie piją herbaty Lipton, nawet nie można jej nigdzie kupić (poza polskim sklepem). Jej angielski odpowiednik, produkowany przez tę samą firmę, to PG Tips. Inne popularne marki, do kupienia również w Polsce, to Tetley, Twinings, Ahmad oraz coraz bardziej lubiana, organiczna Clipper Tea. Oczywiście najlepiej byłoby codziennie parzyć herbatę liściastą, jednak w większości domów, a nawet kawiarniach i restauracjach, dominują nadzwyczajne torebki.
Do herbaty obowiązkowo dodaje się mleko. W przeszłości, kiedy serwowano herbatę w delikatnej porcelanie, najpierw wlewało się mleko by gorąca herbata nie uszkodziła filiżanki. A dzisiaj? Obserwowałam Anglików zarówno w miejscu pracy jak i w domu i tam po prostu wlewa się mleko, prosto z lodówki, do już zaparzonej herbaty. Choć tak naprawdę każdy Anglik ma swój własny sposób. Ilość mleka i cukru również zależy od preferencji pijącego.
Jak parzymy herbatę? Torebki (jedną na szklankę/kubek) zalewamy gorącą (nie wrzącą) wodą na min. 2 minuty, herbatę liściastą zalewamy wrzątkiem na 3-4 minuty. Dla wielu Polaków taka mocna herbata jest nie do przełknięcia, jednak dla anglików nasz subtelny, herbaciany smak (kto z nas nie zaparzał z tej samej torebki więcej niż raz?) to właściwie żaden smak.
Istneją różne rodzaje czarnej herbaty. Darjeeling jest najbardziej lekka i delikatna, idealna na popołudniowy poczęstunek. Ceylon jest nico mocniejsza i ostrzejsza. Najbardziej intensywna jest Assam. W Anglii natkniecie się również na inne nazwy English Breakfast, Afternoon Tea, Everyday Tea. Jednak nie tylko czarna herbata obecna jest w angielskich domach. Anglicy kochają każdy jej rodzaj, od owocowych po zielone. Zwykle mają ich w domu spore zapasy, gdyż nigdy nie wiadomo na co nadejdzie ochota.
Kiedy anglicy piją herbatę? W powszechnym mniemaniu o piątej po południu, choć tak naprawdę każda pora, każda okazja i każdy nastrój może przywołać chęć wypicia cuppa tea. Prawdą jest jednak, że w porze popołudniowej, niekoniecznie o piątej, Anglicy muszą coś przekąsić, gdyż przerwa pomiędzy ich lunchem (zwykle bardzo skromny) a kolacją (bardzo obfitą) może być dosyć długa. Samo słowa tea poza herbatą bądź podwieczorkiem oznacza po prostu wieczornym posiłek na ciepło.Nie zdziwcie się więc, jeśli będąc w Anglii na pytanie What’s for tea? usłyszycie Fish and chips.
Moje ulubione sklepy z herbatą to Whittards of Chelsea oraz, będący zarazem muzeum, najstarszy w Londynie Twinings Tea Shop & Museum.
Cream Tea
Dobrze, herbata herbatą , teraz przejdźmy do konkretów. Na powyższych zdjęciach widnieje herbata w towarzystwie angielskich bułeczek scones. Nie wyobrażam sobie wizyty w Anglii bez spróbowania tego specjału. Tradycyjnie podaje się je z clotted cream (55% śmietana) i dżemem truskawkowym. Nie są one trudne do przygotowania, jednak w Polsce clotted cream jest właściwie niespotykana. Możemy oczywiście zastąpić ją masłem, jednak nie jest to już ten sam bogaty i wyjątkowy smak.
Afternoon Tea
Kiedy pewnego dnia, przy okazji wizyty w Kensignton Gardens, zobaczyłam poustawiane na stołach patery ze słodkościami i kanapkami, oniemiałam. I oszalałam na ich punkcie. Trzeba przyznać, że tego rodzaju uczta ma swoją cenę, szczególnie w bardziej dystyngowanych miejscach. Najtańsze i najmniejsze zestawy możemy zamówić od 10 funtów, jednak jeżeli chcemy poczuć się jak angielskie arystokratki zapłacimy nawet 60-70 funtów za osobę np.w Hotelu Ritz! Czasem w cenę wliczona jest lampka szampana bądź prosecco. Ja swoją „herbatkę” kupiłam na Gruponie, gdzie można znaleźć doprawdy niesamowite oferty. Przy okazji pisania tego postu znowu zaczęłam je przeglądać i, co tu dużo mówić, rozmarzyłam się…
1 thought on “Sekrety angielskiej herbaty”
Możliwość komentowania jest wyłączona.