W związku z niedawnymi doniesieniami zarówno w prasie, jak i telewizji polskiej i zagranicznej, wychwalającymi osiągnięcia edukacyjne fińskiej młodzieży, postanowiłam sięgnąć po ostatni, nauczycielski bestseller “Fińskie dzieci uczą się najlepiej”. Świadoma wielu braków w polskim systemie edukacji, lekturę książki rozpoczęłam z mimowolną chęcią porównywania tego co w Polsce i tego co “tam”. Zakładałam, że moje wnioski będą proste : POLSKA SZKOŁA POTRZEBUJE REMEDIUM, NA KTÓRE RECEPTĘ ZNAJDZIEMY W SZKOLE FIŃSKIEJ. Otóż nie, teraz już nie myślę, że rozwiązanie jest proste…
Autor, Timothy D. Walker – ambitny, a w związku z tym niesamowicie przemęczony amerykański nauczyciel, wyjeżdża wraz z rodziną do Finlandii, gdzie podejmuje pracę w szkole podstawowej w klasie anglojęzycznej. Z początku zabiera się do pracy w “amerykańskim stylu”, czyli nie przesypia nocy planując kolejne zajęcia, lub nawet cały rok zajęć z góry. Z czasem, podglądając swoich fińskich kolegów, zauważa, że można pracować inaczej. Dostrzega, że nauczyciel może mieć czas na hobby i życie rodzinne, przyjaźnić się ze swoimi kolegami z pracy, a co najważniejsze czerpać satysfakcję z osiągnięć i rozwoju swoich uczniów.
Czy tak przyjazne warunki pracy i nauki są tylko i wyłącznie efektem sprawnie działającego, zreformowanego systemu edukacji?
Owszem, według autora za wielką część sukcesu fińskiej szkoły odpowiadają rozwiązania systemowe takie jak np. obowiązkowe przerwy pomiędzy zajęciami, ocena opisowa dla młodszych dzieci, czy też skuteczny program przeciwdziałania przemocy. Jednak równie ważnym czynnikiem mającym wpływ na funkcjonowanie szkół jest poprostu fiński sposób życia, w którym szczęście i niezależność (w tym niezależne myślenie) jest priorytetem. Dzieciom daje się bardzo dużą swobodę zarówno w życiu codziennym jak i w szkole, gdzie czynnie uczestniczą w doborze tematów, którymi będą się zajmować podczas zajęć. Same zajęcia często przyjmują formę warsztatów zwieńczonych praktycznym celem, który poddawany jest zarówno ocenie nauczyciela jak i samego ucznia.
Książka ta obfituje w różnego rodzaju drobne i często niewymagające dużego przygotowania rady, które według mnie rzeczywiście mogą ułatwić i uprzyjemnić nam pracę. Jednak ja osobiście miałam wrażenie, że idealna szkoła w mniemaniu Walkera pod wieloma wzgledami przypomina mi szkołę, do której sama chodziłam. Szkołę w czasach, w których nie kontrolowano każdego mojego kroku, nie starano się wypełnić każdej godziny mojego życia i pozwalano mi się poprostu cieszyć “byciem dzieckiem”.
Tak jak pisałam na początku, gdy zaczynałam czytać “Fińskie dzieci uczą się najlepiej” spodziewałam się praktycznych, prostych rad na poprawienie całego systemu edukacji. Teraz widzę, że jako społeczeństwo przejmujące właśnie ten krytykowany przez autora amerykański styl nauczania i wychowania dzieci, w którym króluje gonitwa i wyścig szczurów, na zmiany systemowe nie jesteśmy gotowi. Z drugiej jednak strony, wskazówki Timothy’ego D. Walker’a mogą być cenne dla nas samych – świadomych nauczycieli, którzy chcą aby ich uczniowie odnosili sukcesy, a sami chcą być po prostu spełnieni, szczęśliwi, i może nawet wypoczęci 😉