Słodycze są nieodłącznym elementem angielskiej kultury. Towarzyszą Anglikom praktycznie przez cały dzień. Oczywiście nie wszyscy objadają się nimi od rana do wieczora, jednak w ciągu dnia istnieje ku temu wiele okazji. Jeżeli chcecie przekonać się na własnej skórze, jak dobre potrafią być angielskie ciasta i desery, do każdego przykładu podaję link z przepisami ze strony Moje Wypieki. Autorka tego popularnego bloga od wielu lat mieszka na Wyspach i jak mało kto docenia tamtejsze słodkości.
Zamiast tradycyjnego English Breakfast, wiele osób po wstaniu z łóżka zjada croissanty bądź tosty z dżemem. Około 11 przychodzi pora na przerwę w pracy, herbatę i biscuits, czyli różnego rodzaju herbatniki.
Kilka godzin po obiedzie, około 16 lub 17, również możemy pozwolić sobie na małe co nieco. Oprócz herbatników na stole mogą pojawić się ciasta, np. lemon drizzle cake, carrot cake, cheesecake, millionaire’s shortcake bądź słodkie bułecznki scones z 50% śmietaną clotted cream i dżemem truskawkowym.
Czasami wszystkie te i inne łakocie serwowane są jednocześnie na wysokich paterach. Dla równowagi podaje się też kanapki. Mówimy wtedy o Afternoon Tea, którą Anglicy często zamawiają w kawiarniach bądź restauracjach. W ostatnim czasie bardzo popularne stały się tzw. Bottomless Afternoon Teas, kiedy to razem z herbatą i przekąskami możemy pić do woli Prosecco lub, w bardziej wykwintnej wersji, szampana. Świetne oferty na tego typu atrakcje znajdziecie na londyńskim Grouponie.
Ale to jeszcze nie koniec. Po kolacji, którą Anglicy jedzą dosyć późno, przychodzi czas na pudding, czyli deser. Tutaj również oprócz ciast, serników i lodów znajdziemy typowe angielskie przysmaki: sticky toffee pudding, banoffe pie, Eaton Mess, badź apple crumble.
Na koniec wypada również wspomnieć o angielskiej czekoladzie, która choć może nie tak dobra jak szwajcarska bądź niemiecka, ale i w Anglii ma swoich koneserów. Warto poszukać kawiarni i sklepów, które produkują wyroby czekoladowe na miejscu. Ponieżej przykłada małego stoiska z londyńskiego Camden Market. Któż by się oparł?